Publikacja: Anomia - katalog wystawy, Stara Galeria, Lublin, Maj 1998
Pewne wyjaśnienie.
Skąd wziął mi się ten tytuł: anomia? Nie jest to zbyt popularne słowo. Wprowadził je do socjologii Durkheim na oznaczenie stanu społeczeństwa, gdy ogólnie przyjęte normy, wartości, pojęcia - cały przez wszystkich zrozumiały obraz rzeczywistości przestaje funkcjonować.
Przed ponad dwudziestu laty proponując kontekstualne tezy dla współczesnej sztuki, zauważyłem - bo rzucało się to w oczy - że zaczyna brakować nam wspólnych norm, które pozwalałyby na obiektywną ocenę sztuki. A co więcej zaczyna nam brakować kryteriów umożliwiających wyraźne odróżnienie tego co należy do sztuki, od tego co należy do innego; pozaartystycznego obszaru.
Jest to wynik zmian wywołanych zachodzącymi procesami społecznymi; tej ujawniającej się anomii.
Nie chodzi tu o "upadek moralności", nad którym załamują ręce tradycyjni moraliści, w nim dopatrując się przyczyn obecnej anomii. Po prostu przestaliśmy żyć w separacji, oglądamy kilkadziesiąt kanałów telewizji, podróżujemy, spotykamy ludzi innych kultur. Jesteśmy po trosze jak turyści, którzy zatrzymują samochód przed pubem przy drodze by chwilę odpocząć, zjeść hamburgera, wypić piwo i pogadać z takimi samymi odpoczywającymi przez chwilę turystami jak oni. Pół godziny odpoczynku i jedzie się dalej.
W starym malarstwie napotykamy sceny, które przedstawiają nachylające się ku sobie osoby. W tym symbolicznym geście pochylania się ku sobie zostaje wyrażone wzajemne porozumienie: Santa Conversatione. Na zdjęciach, które tu pokazuję, ludzie nachylają się ku sobie: nie jest to jednak Santa Conversatione, jest to simulacrum, pozór, ta anomia o której mówię.
Santa Conversatione była kiedyś - a teraz? Teraz jest jak jest. W porządku.
|